– W 2019 roku byłem trochę zmęczony. Jestem nieskończenie wdzięczny za wszystko, czego mogłem doświadczyć, ale potrzebowałem czasu, by zebrać inne doświadczenia. A potem wszystko się zmieniło. Pandemia wydłużyła mój urlop. Na album „Magia” nie tylko napisałem więcej piosenek niż kiedykolwiek wcześniej, ale też miałem czas, by wszystkie samodzielnie wyprodukować. Niektóre utwory z płyty powstały parę lat temu, inne są zupełnie nowe, ale każde z nich idealnie wpasowały się w obecny klimat. „Magia” to z pewnością najbardziej intymny z moich dotychczasowych albumów i, moim zdaniem, najlepszy. Otworzyłem się w zupełnie nowy sposób i pokazałem wszystko. (…) „Mañana” to utwór, w którym skupiliśmy dużą uwagę na detalach. Bardzo intensywnie nad nim pracowaliśmy i próbowaliśmy wiele rzeczy w studiu. Współpraca z Cali Y El Dandee była rewelacyjna. Nie mogę doczekać się, aż zacznę wykonywać singiel na koncertach – wyjaśnia Alvaro.