W podstawówkach sytuacja wygląda znacznie lepiej – tam udział w zajęciach weźmie połowa uczniów.
Edukacja zdrowotna to nowy przedmiot, który od września pojawił się w polskich szkołach jako nieobowiązkowy. Rodzice mieli czas do 25 września, by zdecydować, czy ich dziecko będzie uczestniczyć w zajęciach. W Wałbrzychu, podobnie jak w całym kraju, widać wyraźną różnicę między szkołami podstawowymi a ponadpodstawowymi.
– Podobnie jak w całej Polsce, mamy tutaj podane dwa argumenty. Pierwszy jest taki, no odbyła się odpowiednia kampania, słowo „odpowiednia” oczywiście w cudzysłowiu, dotycząca tego, żeby jednak rezygnować z udziału w edukacji zdrowotnej. No i ten drugi argument, myślę, że chyba on był ważniejszy, jeśli chodzi o szkoły ponadpodstawowe, to to, że był to przedmiot, jest to przedmiot nieobowiązkowy – mówi wiceprezydent Anna Elżbieciak-Stec.
Jak podkreśla posłanka Sylwia Bielawska, niska frekwencja może być spowodowana brakiem rzetelnej informacji. Rodzice nie poznali jego faktycznego zakresu tematycznego, a do opinii publicznej dotarł przede wszystkim negatywny przekaz – także ze strony środowisk kościelnych.
– Najbardziej przykre jest to, że w tym przypadku ten przedmiot tak ważny i te treści, które są tak istotne dla młodych ludzi, kiedy mówimy o takim dogłębnym już kryzysie zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży, to zostało wykorzystane między innymi przez Kościół Katolicki do takiej walki ideologicznej. Ten komunikat episkopatu, który się pojawił na kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego, naprawdę był niepotrzebny i nie powinien Kościół zajmować stanowiska w tym zakresie – mówi Sylwia Bielawska, posłanka na Sejm RP.
Władze miasta i parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej są zgodni – edukacja zdrowotna mogłaby realnie wspierać młodych ludzi w rozumieniu własnych emocji i dbaniu o zdrowie psychiczne. Jednak w tym roku to się nie udało. Czy w przyszłym roku przedmiot będzie obowiązkowy – o tym zdecyduje Ministerstwo Edukacji.
Agnieszka Pisarska