
I tych wielkich, jak w stolicy Dolnego Śląska, po lokalne, w małych miejscowościach.
Dużą frekwencją cieszyło się pierwsze wspólne polsko-niemieckie przedsięwzięcie w Europamieście, które odwiedziliśmy z mikrofonem w sobotnie popołudnie.
Zarówno w polskim Zgorzelcu jak i niemieckim Goerlitz było świątecznie, kolorowo i tłoczno. Po obejrzeniu polskiego rękodzieła, miodów i produktów regionalnych,można było przez nadgraniczny most przejść do Niemiec, by dalej w wąskich urokliwych uliczkach iść wśród wielotysięcznego tłumu. Nie zabrakło animacji, pokazów i koncertów. Wśród gości było słychać mowę niemiecką, polską i czeską.
Po niemieckiej stronie wystawcami byli również Polacy, ale oni akurat narzekali na zbyt dużą ilość gości:
Zadowolenia nie krył organizator jarmarku:
Wydawać by się mogło, że największym powodzeniem cieszyło się po obu stronach granicy jedzenie:
Co ciekawe, ceny po obu stronach granicy były podobne.
Pierwszy jarmark w Europamieście Zgorzelec/Görlitz odwiedził Radosław Bajor.