
29-letnia Yana Skakovskaya wraz z 11-letnim synem Wiktorem urodzili się na Uralu, ale mają bardzo silne korzenie polskie. W ramach programy repatriacji zostali oficjalnie przyjęci w Jeleniej Górze. Dostali tu mieszkanie, pomoc w załatwieniu formalności i... nadzieję na lepsze życie. Ten gest, który podejmujemy z rządem polskim, jest dobry dla nich, ale i dla nas samych - mówi Prezydent Jerzy Łużniak.
Ściągnięcie repatriantów było możliwe dzięki ogólnopolskiemu programowi. Zadaniem miasta było wytypowanie mieszkania, w którym mogliby zamieszkać, natomiast koszty jego remontu i wyposażenia zostały w całości sfinansowane z dotacji z budżetu państwa. Wyborem rodziny zajmowało się MSW wraz z Urzędem Wojewódzkim.
– Mój ojciec jest Polakiem, dziadkowie, pradziadkowie też – mówi Yana – Babcia i dziadek od 1996 roku mają status repatriantów, mieszkają w Sopocie. Od ponad 3 lat mieszkaliśmy u nich, jednocześnie także starałam się o uzyskanie statusu repatriantki. Udało się.
Jak mówi, w ich rodzinnym domu tęsknota za Polską była bardzo żywa. – Marzyłam o tym, żeby być tutaj. I marzenia się spełniają – przyznała.
Chłopak trochę tęskni za Sopotem, gdzie chodził do szkoły i ma kolegów. Dopóki będzie odbywało się nauczanie zdalne, pozostanie w dotychczasowej szkole. Chciałby w niej dokończyć rok szkolny, a nowy rozpocząć w jednej z jeleniogórskich podstawówek. Planuje też zapisać się do klubu piłkarskiego. Gra w ataku lub na bramce. Nie może się doczekać, aż pozna nowe koleżanki i kolegów. A jego mama?
– Chciałabym jak najszybciej rozpocząć pracę. Dotąd zajmowałam się handlem. Może też jakieś kursy zrobię, żeby się dokształcić. Będzie dobrze – przyznaje Yana Skakovskaya.