
31 grudnia poprzedniego roku weszła w życie trzecia już poprawka do saksońskich przepisów, których zadaniem jest zapobieganie rozprzestrzeniania się koronawirusa na terenie Saksonii. Ten sąsiadujący z Dolnym Śląskiem land w ostatnim czasie odnotowuje rekordowy wzrost liczby zachorowań, czym tłumaczy kolejne zaostrzanie przepisów bezpieczeństwa sanitarnego. Niestety, część zmian budzi silne kontrowersje. Mówi burmistrz Zgorzelca Rafał Gronicz.
Chodzi o zapisy, które zaczną obowiązywać od 11 stycznia 2021r. Uderzają one bowiem bardzo dotkliwie w pracowników transgranicznych, uczniów i studentów, nie tylko z Polski, ale też z innych tzw. obszarów ryzyka, bo nakładają na nich obowiązek wykonywania 2 razy w tygodniu i na własny koszt testów na obecność koronawirusa. Zdaniem burmistrza Zgorzelca wymagają one reakcji ze strony Polski, bo Saksońskie ministerstwo do spraw zdrowia, narusza tym rozporządzeniem przepisy o równym traktowaniu pracowników, przedsiębiorców i ludzi, które gwarantują prawo unijne, niemieckie prawo pracy i podpisane wiele lat temu umowy i porozumienia. Na te same zasady niemiecka strona powoływała się wiosną krytykując polskie decyzje o zamknięciu granic. Burmistrz zwrócił uwagę, że nakładanie takich obowiązków "na jedną grupę i to tylko obcokrajowców, niebezpiecznie balansuje na granicy dyskryminacji i źle się kojarzy." Burmistrz liczy na reakcję premiera Saksonii, z którym od wielu lat współpracuje. Uważa, że reakcja na nowe przepisy powinna być szybka, aby wykorzystać czas jaki pozostał do 11.stycznia. Zgorzelecki burmistrz poprosił też o reakcję Wojewodę i Marszałka Dolnego Śląska.