
Sprawa jest z pozoru błaha bo ich wartość w sumie oszacowana została przez biegłego na nieco ponad 400 zł. Tyle tylko, że z takiego miejsca, z jedną bramą wjazdową, strzeżonego przez pracowników policji jakiekolwiek pojazdy nie mają prawa zniknąć od tak a zniknęły. Nikt nie wie jak to się stało. Policja tłumaczy, że cześć tego parkingu dzierżawi miastu a nim zarządza Straż Miejska i to stamtąd właśnie zniknęły pojazdy. Straszy inspektor Straży Miejskiej Jacek Dziedziński nie zgadza się z taką interpretacją. Jak mówi teren jest pilnowany przez osoby pracujące w Policji ale przede wszystkim skutery nie były w dyspozycji Straży....tylko Policji.